Brzmi jak banał, który można by odnaleźć w każdym „kołczowym” poradniku. Jednak czy trochę nie jest tak, że to ludzie pokazują nam, że można coś zrobić inaczej? Dziś drogi czytelniku, chciałbym Cię przeprowadzić przez moje 5 min, które spowodowało, że jestem tu gdzie jestem. Niezależnie od rodziny, bo ona zawsze lub niestety nie zawsze wspiera Cię w Twoich działaniach. Jednak to Ci przypadkowi napotkani ludzie pokazują i umożliwiają nam zmianę na lepsze.
W moim życiu, choć krótkim, z perspektywy kosmosu, przewinęło się dużo ludzi. O niektórych z nich naprawdę warto pamiętać, o niektórych nie będę wspominał. Ale nawet Ci źli także dają nam lekcję, jak doceniać tych dobrych, którzy znaleźli się w naszym życiu.
Swoje studia dziennikarskie zacząłem na Uniwersytet SWPS, tam już była pierwsza znajomość, która pokazała mi, że mam smykałkę do technologii. Wtedy jeszcze nawet nie wiedziałem jaką, jak dużą. Szansę dał mi mój profesor od szumnie nazwanego przedmiotu „Dziennikarstwo Internetowe”. Choć swoje przygody, nie ukrywajmy, z dzisiejszej perspektywy można by nazwać, tzw. „pisaniem” zacząłem od zgoła prostego tekstu na już dziś nie istniejącej stronie MTG News. To dopiero szansa na zostanie członkiem zespołu CHIP.PL te ponad 14 lat temu otworzyła mi oczy na szeroki świat. Nie tylko mediów, na świat ogólnie. To właśnie on, Michał Adamczyk (dziś EY) dał mi klucze do świata, w którym dzieje się tak dużo.
Tam trafiłem pod skrzydła ówczesnego redaktora naczelnego czasopisma i strony internetowej – Konstanty Młynarczyk (dziś Android.com.pl) i miałem niewątpliwy zaszczyt poznać, już wtedy wytrawnych redaktorów Maciej Gajewski (dziś spidersweb) oraz Tomasz Domański (dziś Motobieda). Gdyby ktoś wtedy mi powiedział, że za ponad 10 lat spotkam się ze swoim redaktorem naczelnym na jednym ze spotkań na prezentacji Sony, to zaśmiałbym mu się w twarz. Tam też choć krótko miałem przyjemność poznać, naprawdę wybitną postać jaką jest Tomasz Kulas (dziś Centrum e-Zdrowie). Nasz kontakt wtedy krótki, przerodził się w wspaniałą przygodę, jaką była sekcja Fotospacery. W której było mi dane brać udział.
Każdemu z was należą się laurki w moim gabinecie osobowości, które mimo wszystko zmieniły moje dzieje. Szczególnie Michałowi, który, po prostu podszedł do mnie po zajęciach i zapytał, Ty coś tam wiesz o tych komputerach? Może wpadnij do nas do Chip na Browarną. Biura nie ma, wydawnictwo mieści się już zupełnie gdzie indziej. Ale Ci ludzie nadal są i zostali. Ich czyny, zasługi i działania nadal są z nimi, ze mną i pewnie z masą innych ludzi. Firmy się zmieniają, zmieniamy branże, zmieniamy siebie, ale Ci ludzie, choć inni, są. Może nie tam, gdzie byśmy chcieli, ale są. I trzeba, to może brzmi źle, ale trzeba być im wdzięcznym.
Okres studiów, to też moja możliwość, spędzenia wakacji w Radiowej Trójce. Jako syn aktorki, która miała swoje 5 min w Radiu Mazowsze, brzydko mówiąc „jarałem się jak pochodnia” z tej możliwości. Tam zaprosił mnie mój inny wykładowca, Marcin Zaborski (dziś TVN). Głos i postać naprawdę wybitna. Pamiętam jako studenci – nie zapomniałem o was Dominika Jankowska i Igor Wyderski i siedzieliśmy i słuchaliśmy Pana Profesora Marcina, jak zaklęte węże. To studia, moje pierwsze, nieśmiałe przygody pokazały, że z dziennikarstwem nie jest tak źle. Co się później okazało niecałą prawdą. Ale mimo zmian, te doświadczenia i Ci ludzie zostają, na zawsze. Warto o tym pamiętać i to doceniać.
Co było później? Ciekawa, choć dla mnie za krótką przygodą z grami. Do dziś mam zdjęcie jak moje koty dzielnie śledzą ogrywanie kolejnych zmian w tamtych grach, które dopiero kilka lat później ujrzały światło dzienne. PlayWay i spotkanie z Krzysztofem Kostkowskim to było naprawdę intensywne wyzwanie, które spowodowało, że nie załamałem się, tylko parłem do przodu. Czym są porażki, jeżeli nie dobrym momentem do przemyśleń i podnoszenia siebie, zaklęcia pod nosem soczystym mięsem i parciem dalej do przodu?
Później poznałem prawdziwe dziennikarstwo, takie na poziomie, którego się nie spodziewałem. W grupie Defence24 w można to nazwać poddziałem Cyberdefense Magazine wszedłem do świata, którego nie miałbym nigdy okazję liznąć. Do świata prawdziwych ludzi od bezpieczeństwa, o którym umówmy się, nie miałem za dużo pojęcia. Coś tam człowiek wiedział, ale jak dopiero zobaczył, jak to wygląda od środka to dopiero wtedy docenił jak działa sekurak ZaufanaTrzeciaStrona.pl czy Niebezpiecznik.pl. Panowie i Panie, którzy odpowiadacie za działkę bezpieczeństwa, ukłon dla was z zamaszystym szuraniem po podłodze kapeluszem. Wykonujecie taką pracę, którą niewiele osób docenia. Ale jest potrzebna. Z tamtego okresu jest tyle osobistości, że każdy dostanie swoją linijkę a może akapit. Bo po prostu zasługują na to.
Juliusz Sabak (dziś Portal Obronny) , znany także jako Janusz – to żart, bo media w początkowej fazie bardzo często podpisywały go jako Janusz. To był nasz Janusz od sprzętu wojskowego, Juliusz mam nadzieję, że się nie obrazisz :-). Człowiek, który siedział w każdej maszynie, latał i opisał ją w sposób wybitnie i zawsze na 100%.
Piotr Maciążek (dziś Strefa Inwestorów), człowiek, który dawno temu ostrzegał przed wojną na Ukrainie, najwybitniejszy specjalista, historyk i osoba, która na energetyce zjadła tyle zębów, że mam wrażenie, że jest rekinem. Bo muszą mu odrastać.
Jakub Wiech, wtedy patrzyłem na początkującego dziennikarza, który teraz jest redaktorem naczelnym Eneregtyka24, wydał książki, wkurzył pewnie każdą stronę w walce o dobrą energetykę. Nawet był częścią duetu Piotra Niewiechowicza. Robisz naprawdę dobrą robotę i robisz ją dobrze.
To właśnie tam pośród tych ludzi, miałem okazję wkurzyć kilku rosyjskich developerów, narazić się kilku służbom tworząc takie tytuły jak „U.S Navy do hakowania używa okrętów podwodnych”. Niczego nie żałuje.
Później miałem zaszczyt spotkać Agnieszka Sipowicz (dziś AV.Net Sieci Audiowizualne Audiowizualne). Razem prężnie działaliśmy w obsłudze klienta. Takich znajomości się ani nie przerywa, ani nie porzuca. Agnieszka to człowiek, który zamienia rzeczy niemożliwe w możliwe, zawsze docierając do celu. A że kilka trupów po drodze padło, tak musiało być. (-:
Michał Olejniczak, to kolejna osoba z tamtego miejsca, która tworzy jak dla mnie najlepsze grafiki na świecie.
Niedługo po tym udało mi się dostać do miejsca, gdzie dziś jestem, po tych wszystkich specjalizacjach, które udało mi się wytworzyć w mojej głowie i na ekranie komputera. Od komputerów, poprzez bezpieczeństwo aż na działce audiowizualnej. To znowu miejsce, gdzie Ci ludzie są naprawdę niesamowici. Od Marcin Dubinski (AV NET), który projektowanie ma naprawdę w małym palcu i wiedzę techniczną, której mu zazdroszczę. Poprzez Maciej Starmach (dziś HDTV Polska), który tworzy dziś cudowne materiały wideo i jest dla mnie inspiracją, żeby tworzyć swoje na Audiowizualne Inspiracje. Czy kolejnego Maćka, tym razem Maćka Świerczewskiego, który na kinie domowym naprawdę się zna. Aż po wspaniały duet Stanisława Welka i Tomasza Roszczyka, którzy naprawdę potrafią tworzyć niezapomniane instalacje.
To z tamtej przygody miałem okazję poznać Paweł Jaskowiak, jak pieszczotliwe mówi o swoich produktach per „żelastwo”. To najlepsze „żelastwo” jakie jest pod słońcem. Kto by przypuszczał, że ta znajomość przerodzi się w tyle współpracy?
Później, przygoda zabrała mnie na chwilę w świat e-commerce. Jak zawsze nie żałuje, bo czego żałować. Całe życie odcinam kupony z tego co robiłem zawodowo i kogo poznałem. W Duka, gdzie wylądowałem, było mi dane poznać naprawdę przegląd wspaniałych ludzi. Od Karol Hatylak czy jego prawej ręki Joanna Rezmer. Którzy w pocie czoła czuwali nad e-commerce, dniami, nocami a nawet w weekendy. Surowego, ale sprawiedliwego szefa Grzegorz Siłaczuk, też było mi dane poznać. To jego słowa, pozwoliły na dalsze działania i pchanie do przodu, czy moją bezpośrednią przełożoną Magdalena Król-Paderewska, naszego działowego mistrza Excela. Czy kolejną Magda Staszczyk (dziś Biuro Paczka), która nawet chyba wzruszyła łzę na moją zmianę pracodawcy. Wasz prezent z tamtego pożegnania nadal jest ze mną!
Później losy rzuciły mnie dalej, wyżej i mocniej. Aż do Auchan. Tam czułem się jak w domu, właśnie dzięki ludziom. Bez nich to nie byłoby to samo. Tak Grzegorz Koper i Anna Koczanowska mówię właśnie o was. A spajał nas szerokimi ramionami Tomasz Walczyk , który prężnie walczył o nasze miejsce i wymyślał naprawdę pomysły, na które nikt by nie wpadł, a działały. We wszystkim pomagał nam Rafał Czemierys, tak żebyśmy mogli wdrażać nasze czasami chore pomysły w życie.
Do naszej wesołej gromadki, nieco później dołączyła Anna Walasek, Milena Lewińska oraz Aleksandra Bielasta. To był naprawdę zespół, który potrafił zrobić pozytywne zamieszanie.
Nie zapomniałem o was, wszystkich. Agnieszka Kufrasa (dziś JTI), Pawel Jablonski, Agnieszka Nowakowska, Aleksandra Paczka, Wojciech Plackowski i oczywiście Monika Kopysiewicz . Ten klimat miejsca, pracy, nie będzie do powtórzenia. Ale zostali ludzie, ich historie, zdarzenia.
Poznałem wtedy też najciężej pracującą agencję Harbingers, która była ogromnym wsparcie. A szczególnie Marta Michalczuk i Larysa Kemska, które znosiły nasze kręcenia nosem. To bez tej tytanicznej pracy, nie było by miejsca w raportach Elephate.
W międzyczasie, zatęskniłem za swoim miejscem w świecie Audio-Wideo – stąd pomysł na powołanie Audiowizualne Inspiracje. Miejsca, które nie tylko bawi i uczy, ale także pokazuje jak jest. Mam nadzieję, że to moje pisanie komuś przyniosło przynajmniej uśmiech na twarzy, a może coś pokazało z mojej ulubionej branży.
Bez tej kolejnej przygody nie miałbym zaszczytu poznania Maciej Rychta (dziś Sony Europe), Adam Kaczmarek (dziś ModulIT), Maciej Misiewicz (AB S.A.), Marcin Wołyniak (EET Polska), Pawel Kaczorowski (ClearOne), Adam Olszar (Clevertouch Polska), Krzysztof Bulanda (BenQ), Piotr Gajewski (Sony Europe), Małgorzata Kowalik (Neomounts) czy ludzi odpowiedzialnych za Kanał AV iT czyli Jarek Kmieć i Magdalena Noga. Nie mógłbym zapomnieć także o Cezary Rosa czy Przemysław Komenduła od których o programowaniu AV dowiedziałem się więcej niż myślałem, że w mojej małej niepojemnej głowie może się zmieścić.
To tylko mały wycinek ludzi, którzy naprawdę mieli wpływ na to gdzie teraz się znalazłem. Bez was wszystkich osobno, sam nie wiem, gdzie bym był pewnie w jakiejś czarnej d… góralu czy Ci nie żal, jak kończył mój dziadek.
To dla was podziękowania, za szanse, możliwości, za możliwość poznania was. To wasza wartość, idzie dalej ze mną przez życie – nie ma już tych korytarzy, spotkań przy kawie, papierosie. Jednak zostają ludzie i ich historie, za które trzeba – nic nie trzeba, ale ja jestem wdzięczny.